11 listopada 1918 roku marszałek francuski F. Foch w imieniu państw sprzymierzonych podyktował delegacji niemieckiej warunki zakończenia działań wojennych. Niemcy podpisały rozejm. Było to w wagonie kolejowym niedaleko Compiègne pod Paryżem.
Komunistyczny aparat represji był sprawną maszyną, której celem było spacyfikowanie społeczeństwa. Powiedzieć, że był narzędziem partii komunistycznej, to za mało.
„Ja”. Tak wiele mieści się w tym krótkim słowie. Wprawdzie wielu osobom mówienie i myślenie o sobie kojarzy się bardziej z egoizmem niż z czymś pozytywnym. Tymczasem egoizm to raczej nadmierne eksponowanie własnych potrzeb. Mnie zaś chodzi raczej o poznawanie siebie, zastanawianie się nad tym, co dobrego w nas tkwi i jak to wydobyć oraz co jest w nas złego i jak się tego pozbyć.
Działo się to dawno, dawno temu. Świat wtedy wyglądał zupełnie inaczej – o samochodzie, samolocie, telewizji, telefonie nie było mowy, bo nikt nie pomyślał nawet, że aż tyle wynalazków możliwe jest w umyśle człowieka.
Ożyją Twoi umarli, zmartwychwstaną ich trupy, obudzą się i krzykną z radości spoczywający w prochu, bo rosa Twoja jest rosą światłości, a ziemia wyda cienie zmarłych (Iz 26, 19).
Nie zginie Polska, nie zginie, lecz żyć będzie po wieki-wieków w potędze i chwale, dla was, dla nas i dla całej ludzkości – mówił Ignacy Paderewski. Był styczeń1940 r., a słynny kompozytor rozpoczynałinauguracyjne posiedzenie Rady Narodowej.
Poszukiwanie jego zdjęcia zajęło nam kilkanaście lat, bo nie jest łatwo dotrzeć do fotografii osób z XIX w. Rozum i intuicja podpowiadały, że należy zacząć od archiwum ojców kamedułów na Bielanach w Krakowie.
Po dojściu do władzy Hitler przystąpił do eliminowania przeciwników politycznych i tworzenia systemu totalitarnego. Jeszcze tego samego roku (1933) powstał obóz koncentracyjny w Dachau k. Monachium, który był pierwszym z wielu założonych dla przeciwników reżimu hitlerowskiego oraz podbitych ludów i narodów.
W rozgwarze świata, w którym żyjemy, warto poświęcić chwilę czasu na refleksję o kulturze i filozofii życia, aby zobaczyć, co z tego wynika dla mnie – człowieka, który wierzy w Boga i pragnie kierować się Jego prawami.
Pracuję z dużą grupą ludzi i często się zdarza, że nawet niechcący jakimś słowem czy gestem jeden drugiemu sprawi niezamierzoną przykrość. Niektórzy jednak natychmiast się obrażają i trwają w poczuciu krzywdy. To strasznie męczy. (Franciszek)